Hexx – szybka gra, nie tylko w rozgrywce …
Kolorowe układanki to jest to co lubię najbardziej. A dzieje się tak dlatego, że łatwo tłumaczy się zasady, bo są one zwykle dziecinnie proste. A logiczne układanki mają to do siebie, że nadają się dla każdego gracza, bo i mały i dorosły gracz musi nad nimi pogłówkować i wyostrzyć wszystkie swoje zmysły. Czasami jest tak, że młodszy gracz widzi więcej, bo po prostu ma bliżej do stołu rozgrywek, ale też patrzenie z perspektywy starszego gracza ma swoje zalety.
Ale o co chodzi?
No właśnie, mój wstęp dotyczy ostatniego mojego nabytku z którym nie zamierzam się w najbliższym czasie rozstawać i na pewno będzie grą w mojej stałej kolekcji. Wydawnictwo FoxGames wydało piękną układankę Hexx. Zasady gry są proste i rozpoczęcie rozgrywek nie wymaga żadnych próbnych tur, po prostu siadacie do stołu, kilka słów wstępu i zaczynacie grać. Ot i cały Hexx. Szczegóły wydawnicze znajdziecie tutaj.
W niewielkim pudełku znajdziecie:
- 72 sześciokątne, czterokolorowe kafelki,
- 8 tekturowych znaczników do liczenia tur,
- czytelna instrukcja.
Od czego zacząć?
Od początku tj. od wyłonienia osoby rozdającej, która w pierwszym kroku losuje siedem kafelków będących szkieletem dla naszej rozgrywki. Szkielet buduje gracz kolejny, siedzący na lewo od rozdającego. Szkielet musi być tak ułożony, aby wszystkie kolory trójkątów z kafli, były do siebie kolorystycznie dopasowane.
W zależności od liczby graczy rozdajemy pozostałe kafelki. Przy rozgrywce na 2-4 osoby, każdy z graczy otrzymuje po 15 kafelków a przy 5 graczach po 13. Pozostałe kafle trafiają do pudełka i nie biorą udziału w rozgrywce. Gracze odkładają swoje kafelki przed sobą zakryte, nie przeglądają ani nie podglądają jakie układy kolorystyczne są na ich kafelkach.
Żetony – znaczniki tur, kładziemy w widocznym miejscu. Przed każdą turą jeden będzie trafiał do pudełka – w ten sposób odmierzamy czas trwania całej gry.
Start!
Na to hasło, wszyscy jednocześnie, trzymając w ręku tylko jeden (i zawsze tylko jeden) kafelek, próbują go dopasować do utworzonego szkieletu startowego. Zawsze dopasowujemy tak, aby minimum dwa kolory kafli (czyli w rezultacie trzy kafle, dwa ze stołu i jeden z ręki) do siebie pasowały. Gdy gracz nie może dopasować kafla, odkłada go jako zakryty na stół i bierze następny. Zawsze może wrócić do kafli odłożonych.
Gdy jednak uda się kafle dopasować, to w zależności od liczby dopasowanych kafli, wydajemy radosne okrzyki:
„Dwa!!!” – gdy dopasujemy kafelek do dwóch ze stołu,
„Trzy!!!” – gdy dopasujemy kafelek do trzech kafli ze stołu – dodatkowo możemy oddać dwa dowolne swoje kafle jednemu lub dwóm wybranym graczom,
„Cztery!!!” – gdy dopasujemy nasz kafelek w ten sposób, że będzie pasował do czterech kafli ze stołu – możemy też oddać cztery kafle ze swojego stosu jednemu, dwóm, trzem lub czterem wybranym przez siebie graczom,
„Pięć!!!” – gdy nasz kafelek pasuje do pięciu kafelków ze stołu i możemy oczywiście oddać, tym razem sześć kafli graczom,
Gdy gracz nie ma tylu kafelków, ile mógłby oddać, krzyczy „Stop!!!”, oddaje resztę kafelków przeciwnikom i wygrywa rundę.
Zdarza się też tak (mnie jeszcze się nie udało), że kafelek pasuje w sam środek, pomiędzy sześć kafelków. Takie znalezisko wyrażamy okrzykiem „Stop!!!” i kończymy rundę wygrywając ją.
Gdy zakończymy rundę, rozdającym jest kolejna osoba po lewej stronie od poprzednio rozdającego (czyli ta która układała podstawę do dokładania kafli). Pamiętajmy też o odłożeniu znacznika do pudełka.
Kiedy kończymy i kto wygrywa?
Runda kończy się, gdy któryś z graczy wyzbędzie się swoich kafli z ręki. Pozostałym graczom przelicza się kafle, które zostały na ręku jako punkty ujemne. Punkty spisujemy na kartce, wpisujemy również plus przy graczu który wygrał rundę. Po przejściu wszystkich rund zliczamy karne (ujemne) punkty.
Wygrywa gracz który ma najmniej ujemnych punktów. W przypadku remisu wygrywa gracz z największą liczbą wygranych rund.
I jak Wam się podoba?
Cudowne w tej grze jest to, że sami decydujecie ile Wasza gra będzie trwała. Nie każdy ma przecież czas i ochotę (?) grać przez pół godziny (tyle trwa 8 tur w całej grze). Możecie dowolnie manipulować liczbą znaczników które dopuścicie do odliczania Waszej rozgrywki.
Zagracie?
Koniecznie … bo gra może spełnić Wasze najśmielsze oczekiwania. Jak wiadomo, prywatnie uwielbiam gry i mogłabym wciągnąć w ten świat każdego, ale nie każdy widzi frajdę w spędzaniu czasu nad pionkami, kartami, skomplikowanymi planszami itp.
Ale każdy bez wyjątku ma troszkę fantazji i i chce mentalnie odpocząć. Dlatego gry, zwłaszcza takie proste, wykorzystuję do zabawy z dzieckiem, do rozkręcenia towarzystwa ale również służbowo – w pracy do budowania relacji i współpracy w zespole.
Moje dziecko lubi grać i mam to szczęście, więc gdy nie mamy ochoty na skomplikowane i długie rozgrywki to ciach … wyciągamy Hexxa.
A w pracy … mój zespół jest bardzo zróżnicowany wiekowo i trudno im znaleźć nić porozumienia, ale kiedy zaangażuję ich w prostą, ale wciągającą rozgrywkę, różnice nie stanowią dla nich żadnego problemu. Rywalizacja, czasami wspólne cele i układanie się z innymi graczami daje im szansę na zrozumienie swoich zalet, ale i wad. Spostrzegają, że jednak potrafią się dogadać. A co najważniejsze – radosne, niemal dziecięce reakcje podczas rozgrywek są po prostu bezcenne.
Te peany na temat Hexxa są jak sądzę zasłużone. Mam jednak małą uwagę. Kafelki są z tektury, która jak sądzę po kilkudziesięciu rozgrywkach będzie już mocno podniszczona co może powodować, że kafelki nie będą tak pięknie do siebie przylegać. Jak przeprowadzę kilkaset 🙂 rozgrywek – to ocenię, czy tak jest. Na razie po kilkdziesięciu, jest wszystko w najlepszym porządku.
Serdecznie polecam Hexxa a Wydawnictwu FoxGames dziękuję za egzemplarz recenzencki i możliwość zapoznania się z najszybszą układanką na świecie.